DLACZEGO LUDZIE MÓWIĄ, ŻE W NIEBIE JEST RAJ?

Pierwsza odpowiedź, jaka nasuwa się nam, mogłaby brzmieć: „ponieważ w niebie nie będzie jakiegokolwiek zła czy śmierci”.

Ale wtedy rodzi się wątpliwość. Na początku stworzenia – w raju człowiek był szczęśliwy; tam jednak istniało zło. Upadły anioł mógł działać i kusić człowieka. Człowiek posłuchał szatana i z własnej woli popełnił grzech. Jeżeli więc w niebie jest taki raj, jak na początku stworzenia, to również tam mogłoby istnieć zło. W niebie jednak nie ma zła. Postaramy się rozwiązać tę -sprzeczność.

Spróbujmy odpowiedzieć, sięgając do skarbca myśli teologicznej, a szczególnie do nauczania św. Ireneusza z Lyonu. Bóg stworzył człowieka z prochu ziemi i dał mu właściwości, które pozwalają powiedzieć, że jest on stworzony na wzór Syna Bożego, drugiej Osoby Boskiej. Następnie Stwórca „tchnął w jego [człowieka] oblicze dech życia” (Rdz 2, 7), by mógł się rozwijać i stawać podobnym do Boga. Tak ukształtowanego człowieka (zarówno kobietę, jak i mężczyznę) cechowała nieśmiertelność, jego ciało było niezniszczalne, panował nad całym duchowym i materialnym wszechświatem. Nie był jednak jeszcze u kresu swego przeznaczenia. Miał się rozwijać, poznawać ziemię i prawa nią rządzące, wzrastać, by dojść do doskonałości, to znaczy miał stać się człowiekiem doskonałym, takim, jakim jest Jezus Chrystus, jedyny Obraz Boga niewidzialnego.

Po tym krótkim wywodzie możemy powiedzieć, że pobyt w raju nie oznaczał, iż człowiek wszystko wiedział. Nie oznaczał, że potrafił wykonać najbardziej skomplikowane czynności. Raczej możemy wyobrazić sobie Adama i Ewę jako parę ludzi pierwotnych, może nawet nie umiejących rozpalić ogniska. Na czym więc polegał raj? Na pełnej bliskości i zażyłości z Bogiem. Święty Ireneusz pisze: „Raj tak oto był piękny i dobry: Słowo Boże przechadzało się i stale rozmawiało z człowiekiem, zapowiadając rzeczy przyszłe, które mają nastąpić1”. Tak więc słowem raj określamy stan szczęścia, w jakim żył człowiek dzięki świadomości, że jest blisko Boga.

Człowiek był doskonały pod względem oddania Bogu, natomiast pod względem rozwoju był jak dziecko, miał niedojrzałą wolę, i dlatego łatwo został zwiedziony przez uwodziciela, czyli przez szatana. Szatan okłamał człowieka, a ten z własnej woli posłuchał go i odwrócił się od Boga, sam zrezygnował z uszczęśliwiającej go bliskości z Bogiem i w konsekwencji utracił raj. Tym samym człowiek stracił nieśmiertelność, jego ciało stało się zniszczalne, pojawiła się trudność w odróżnieniu dobra od zła. Święty Ireneusz pisze, że Bóg osiedlił człowieka naprzeciw raju (na drodze), raj bowiem nie przyjmował grzesznika.

Każdy z nas zna swój cel, „widzi” go, wie również, że powrót do raju wymaga wiele trudu i wyrzeczeń. Możemy to czynić dzięki Jezusowi Chrystusowi, pierwszemu Człowiekowi, który „przeszedł drogę do raju”. Żyjąc jak każdy człowiek, ale bez grzechu, odnowił i przywrócił bliskość z Bogiem, jaka panowała przed upadkiem człowieka.

Dlatego wszyscy już tu, na ziemi, możemy powracać do raju. Każdy dobry czyn lub myśl prowadzą do niego, ponieważ zbliżają do Boga. Dają szczęście, a tego właśnie Bóg pragnie dla człowieka. Na ziemi ciąży zawsze nad człowiekiem świadomość nieuchronnej śmierci. By wrócić do raju – po godnie przeżytym życiu – konieczne jest poddanie się śmierci, kończącej czas próby i czas, w którym człowiek podejmuje złe decyzje. Po śmierci los człowieka w ostateczny sposób zostanie rozstrzygnięty. O tych, którzy naśladowali Chrystusa w swoim życiu, mówimy, że „idą do nieba”. Oznacza to, że jeszcze pełniej, niż w ziemskim życiu, odczuwają obecność Boga. Z tego względu można powiedzieć, iż w niebie jest raj.

Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że w niebie jest jeszcze coś więcej. Nie ma tam śmierci, uciążliwości dnia codziennego, a co najważniejsze nie ma tam możliwości popełnienia grzechu. Człowiek z „dziecka” – o jakim wspominał św. Ireneusz – stał się przez swoje życie i śmierć człowiekiem dojrzałym, który ma wolę w pełni ukształtowaną i skierowaną ku Bogu.

O tym, jakie będzie życie człowieka w niebie, niewiele możemy powiedzieć. Tę niewyobrażalną sytuację próbuje opisać św. Grzegorz z Nyssy: „Bóg będzie dla nas wszystkim i zastąpi miejsce wszystkiego, udzieliwszy się nam w odpowiedni sposób, abyśmy w Nim mieli wszystko. Bóg (…) będzie mieszkaniem, domem, szatą, pokarmem, napojem, światłem, bogactwem, panowaniem i wszystkim, co tylko można wyliczyć i pomyśleć, jako potrzebne do szczęśliwego życia. Bóg, który będzie wszystkim, będzie tym także we wszystkich”. Bóg zaspokoi pragnienia, to znaczy, że każdy człowiek i każdy element odnowionego wszechświata będą wskazywać na Tego, który daje istnienie.