CZY ŻYCIEM CZŁOWIEKA STERUJĄ PRZYPADKI, CZY PRZEZNACZENIE?

W życiu współczesnych ludzi można zauważyć pewien paradoks. Otóż z jednej strony lansuje się typ człowieka, który sam kieruje swoim życiem, zgodnie z własnymi upodobaniami, z drugiej zaś – szerzy się wiara w przeznaczenie oraz lęk przed tym, co przypadkowe i groźne w swojej nieobliczalności. Z jednej strony pewna reklama pokazuje nam różnych ludzi, którzy z uśmiechem deklarują, iż to, co dla nich najważniejsze, to niezależne podejmowanie wyborów, z drugiej zaś biznesmeni coraz częściej korzystają z porad wróżbitów, którzy – rzekomo – chronią przed niedobrymi przypadkami oraz oswajają przeznaczenie.

Chrześcijaństwo odrzuca mit o samowystarczalności człowieka, który chciałby kształtować swój los według własnego widzimisię, ale jednocześnie wskazuje na wolność, dzięki której życie człowieka jest ostatecznie czymś więcej niż wypadkową ślepych przypadków lub owocem jakiegoś nieuchronnego przeznaczenia. Jezus Chrystus objawił nam Boga, który nie chce sterować życiem, gwałcąc naszą wolność. Nie jest też tak, że Bóg jednych przeznaczył, aby ich zbawić, a innych, by potępić. Jeśli w chrześcijaństwie można mówić o przeznaczeniu, to tylko w tym sensie, że Bóg stworzył człowieka, przeznaczając go do życia wiecznego. W Nowym Testamencie czytamy, że Bóg „(…) pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2, 4). Każdy człowiek jest zatem powołany (przeznaczony) do błogosławionego życia w Trójcy Świętej. To przeznaczenie nie oznacza jednak, że człowiek nie może w sposób świadomy i dobrowolny powiedzieć Bogu „nie”. Osoba ludzka ma taką straszną możliwość, by wzgardzić zadanym jej przez Stwórcę i Zbawiciela przeznaczeniem. Bóg robi wszystko — posuwając się nawet do skandalu krzyża – aby człowieka zbawić, ale nie może pogwałcić ludzkiej wolności, bo wtedy człowiek przestałby być człowiekiem, a stałby się uległą, niezdolną do miłości lalką w rękach Boga.

Chrześcijańskie przeznaczenie nie jest zatem przeznaczeniem, znanym chociażby z greckich mitów. Różnicę pomiędzy biblijnym a greckim rozumieniem ludzkiego losu można uchwycić, porównując dwie postaci: Odysa i Abrahama. Ten pieiwszy wyrusza z rodzinnego domu, by – po przeżyciu wielu niebezpiecznych przygód – powrócić do niego. Dzieje Odysa są więc koliste i w gruncie rzeczy nie owocują jakąś nową jakością. Historia Abrahama jest natomiast linearna: patriarcha wyrusza z rodzinnych stron ku czemuś zupełnie nowemu, ku Ziemi Obiecanej. Przed Abrahamem otwiera się prawdziwa przyszłość, Odys natomiast zmierza ku przeszłości. Motorem dziejów Odysa jest przeznaczenie, które realizuje się poprzez magię, motorem zaś historii Abrahama jest obietnica, która spełnia się w modlitewnym dialogu pomiędzy człowiekiem i Bogiem. Obietnica dana Abrahamowi domaga się jego wolnej odpowiedzi, natomiast przeznaczeniu nie potrzeba wolności Odysa, a co najwyżej jego męstwa. Chrześcijaństwo odrzuca więc koncepcję przeznaczenia jako nieuchronnego fatum, wobec którego życie człowieka byłoby jedynie igraszką niezależnych od niego mocy. Głosi natomiast powołanie wszystkich ludzi do zbawienia wiecznego. Temu powołaniu człowiek może się jednak przeciwstawić, wybierając w ten sposób to, co nazywamy potępieniem.

A co z przypadkiem? Czy nie jest tak, że szczęśliwy traf lub nieszczęśliwy zbieg okoliczności wpływają niejednokrotnie na losy człowieka w sposób decydujący? Niewątpliwie tak! Wysoka wygrana w totolotka może wiele zmienić w życiu człowieka, a tragiczny wypadek może przykuć go do inwalidzkiego wózka. Czy chrześcijanin w obydwóch przypadkach musi stwierdzić: Bóg tak chciał? Absolutnie nie! Jeśli pijany kierowca wjeżdża na chodnik i zabija dziecko, jeśli piorun pozbawia życia stojącą na przystanku parę, jeśli powódź niszczy życie i dorobek wielu ludzi, to nie można uważać, iż w każdym przypadku ziściła się wola Boża. Bóg jest przecież miłością i życiem; Jego wolą nie jest śmierć i zniszczenie. W świetle chrześcijańskiego Objawienia nie każdy statystycznie możliwy splot okoliczności jest dziełem Boga; każdy jednak przypadek Bóg może przemienić tak, by ostatnie słowo należało nie do śmierci, ale do życia, i to do życia wiecznego. Innymi słowy, chociaż w życiu zdarzają się tragiczne przypadki, to chrześcijanin ma nadzieję, że ostatecznie to Boża obietnica życia wiecznego zwycięży. „Ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie” (Rz 8, 38-39) – woła św. Paweł. W tym właśnie sensie przypadek nie steruje życiem człowieka. Nie od przypadku bowiem zależy zbawcza miłość Boga do nas. Nie można zostać przypadkiem zbawionym lub przypadkiem potępionym.

Podsumowując można powiedzieć, że życiem człowieka nie steruje ani przypadek, ani przeznaczenie. Bo chociaż jest ono zależne od wielu czynników, to ostatecznie rozgrywa się pomiędzy wolnością ludzką a wolnością Boga. Kształtem tej ostatniej jest bezwarunkowa miłość. Wolność ludzka, choć ograniczona, może tę miłość przyjąć lub świadomie i dobrowolnie odrzucić. Możemy mieć jednak nadzieję, że ta ostatnia możliwość pozostanie na wieki możliwością nie zrealizowaną.